wtorek, 27 sierpnia 2013

O tym, jak "Kropelka"uratowała mi życie czyli wyprawa w Tatry cz. II

Schronisko w Murowańcu zaskoczyło nas bardzo pozytywnie. Przytulne pokoje, łazienki na piętrze (bez kolejek), ciepłe grzejniki na korytarzach, aby móc wysuszyć sobie ubrania i ręczniki. W Pięciu Stawach nie mieliśmy takich luksusów, zwłaszcza warunki sanitarne były o wiele gorsze(kolejki do prysznica, ciepła woda z kuchni). Wiadomo, że schronisko w górach to nie hotel pięciogwiazdkowy, ale miło, kiedy ktoś pomyśli o zmęczonych i zakurzonych turystach, którzy oprócz kontemplowania urody gór mają również  potrzeby natury bardziej przyziemnej.

Wnętrze baru w Schronisku Murowaniec
Panienka z okienka


Ranek przywitał nas pogodą równie piękną, jak w dniach poprzednich. Niebo bezchmurne, temperatura bliska 30 st. -warunki do wędrowania idealne a nawet trochę za gorąco.
Celem naszej wędrówki był Czarny Staw Gąsienicowy a stamtąd w zależności od kondycji uczestników - szlak na Zadni Granat.
 Droga z Murowańca nad Czarny Staw to jeden z najpiękniejszych i najprzyjemniejszych szlaków w Tatrach.  Podejście umiarkowane a widoki naprawdę wspaniałe!

Wędrówka szlakiem do Czarnego Stawu

 Po ok. półgodzinnej wędrówce naszym oczom ukazuje się widok wprost nieziemski- jezioro przecudnej urody a nad nim szczyty gór wspaniale odbijające się w czystej, niemal przeźroczystej  wodzie.
Czarny Staw Gąsienicowy
 Choć byłam tu już dwa razy, to mój zachwyt  jest nie mniejszy, niż za pierwszym razem.

Góry pięknie odbijają się w tafli jeziora
Przy pięknej pogodzie brzeg jeziora zamienia się w plażę
Obchodzimy Czarny Staw aby móc w pełni podziwiać jego piękno
Po kilku minutach naszym oczom ukazuje się niewielka ale bardzo urokliwa wyspa
Znad Czarnego Stawu rozchodzą się szlaki na Zawrat, Granaty a także na przełęcz Karb i Kościelec.
Jednak okazuje się, że nie możemy iść dalej całą czwórką (ja z mężem i syn z żoną).  Synowa ze względu na bolesne odciski stwierdza, że nie da rady wspinać się wyżej a ja...Niestety okazało się, że moje buty, które już parę lat służyły mi w górach i jak do tej pory sprawdzały się idealnie, tym razem zrobiły mi niemiłą niespodziankę. Po prostu jeden z nich rozkleił się tak, że połowa podeszwy prawie odstawała od reszty. Po krótkiej naradzie zapadła decyzja, że panie podejdą jeszcze trochę a potem wrócą do schroniska a panowie pójdą dalej na Zadni Granat.
Zależało nam na tym, aby ujrzeć Czarny Staw nieco z góry.
Widok na Czarny Staw ze szlaku na Granaty
Tak więc zgodnie z postanowieniem my zawróciłyśmy a panowie poszli wyżej. Jednak ze względu na prognozy, przewidujące gwałtowne burze w Tatrach mieli  przykazane, że wraz z pierwszymi czarnymi chmurami na niebie zawrócą i zejdą do schroniska. Póki co nic nie zapowiadało nawałnicy. Pogoda nadal była wspaniała. Ja z synową pomału schodziłyśmy do Murowańca a mąż z synem wspinali się pod górę.
Szlak na Zadni Granat
Z góry widok na Czarny Staw był jeszcze piękniejszy
Mały wodospad przy szlaku na Zadni
Zmarzły Staw
Do szczytu już niedaleko
Niestety, jak to w górach...pogoda potrafi zmienić się w mgnieniu oka. Tak jak zapowiadali synoptycy, nad Tatry nadciągnęły czarne chmury.
Kiedy w górach nadciąga burza, najlepiej jest jak najprędzej zejść do schroniska
Nasi panowie dotarli do Murowańca, kiedy już porządnie grzmiało i zaczął padać deszcz.
Do wieczora obserwowaliśmy z tarasu schroniska to groźne w górach zjawisko, jednak teraz mogliśmy się czuć bezpiecznie.
Następnego dnia rano schodziliśmy z Murowańca do Zakopanego. Martwiłam się o to, jak dam radę zejść z rozklejonym butem. Poszłam po radę do pani z recepcji a ta skierowała mnie do baru, gdzie mogłam kupić klej-kropelkę. Mąż dzielnie się spisał, gdyż tak dokładnie przykleił podeszwę, iż mogłam spokojnie dojść do celu. Wielki ukłon należy się również obsłudze schroniska, która pomyślała o takich przypadkach, jak mój.
W drodze powrotnej podziwialiśmy wspaniałe, poranne mgły nad Doliną Gąsienicową.
Widok na pożegnanie-w dali prześwituje zielony dach Schroniska Murowaniec









wtorek, 20 sierpnia 2013

Wyprawa w Tatry cz.I

Minął już ponad tydzień od naszego powrotu z gór. Wybaczcie, że dopiero dziś podjęłam próbę, aby opisać naszą wyprawę w Tatry.  Cały poprzedni tydzień spędziłam na działce ciesząc się piękną letnią pogodą i nadrabiając zaległości w pracach działkowych.  Niestety, chyba trochę zbyt gorliwie zabrałam się za pielenie grządek, gdyż ucierpiał na tym mój kręgosłup i teraz próbuję doprowadzić go do jako takiego stanu. 
Tatry po raz kolejny urzekły mnie swoim pięknem i choć nasze wakacje w górach powoli przechodzą do historii, to ja wciąż mam przed oczyma niezwykły krajobraz wokół Czarnego Stawu i poranne mgły unoszące się nad schroniskiem Murowaniec. Ale zanim dotarliśmy do Doliny Gąsienicowej, to wcześniej podziwialiśmy widoki z Sarniej Skały. To jedno z tych urokliwych miejsc w Tatrach, które bez większego wysiłku pozwala zachwycić się widokami, jakich nie zobaczymy nigdzie indziej.


Widok na Sarnią Skałę, która jest jednym z piękniejszych punktów widokowych w Tatrach
Widok z Sarniej Skały na Zakopane
Z Sarniej możemy podziwiać w całej okazałości piękno gór.

Wracając z Sarniej Skały zahaczyliśmy o wodospad Siklawica w Dolinie Strążyskiej

W tym roku nie prezentował się tak okazale a to ze względu na upały i małą ilość wody w potokach
Ten sam wodospad w ujęciu bardziej artystycznym

Głównym punktem programu tegorocznego pobytu w Tatrach była Dolina Gąsienicowa i Schronisko Murowaniec, gdzie mieliśmy zamówione dwa noclegi. Razem z nami w tym roku wędrowali syn i synowa. Pierwotnie plan zakładał podejście z plecakami do schroniska, jednak w ostatniej chwili postanowiliśmy wjechać na Kasprowy kolejką i stamtąd zejść do Murowańca. Głównym powodem były bolesne odciski, jakich nabawiła się synowa (nowe buty!), ale też prawdą jest, że zapragnęliśmy po raz kolejny posmakować tego przeżycia. Kto nie próbował jeszcze wjechać kolejką na Kasprowy Wierch, niech koniecznie będąc w Zakopanym ujmie sobie ten punkt w swoim programie pobytu. Wrażenia są niesamowite! Widoki z Kasprowego przy ładnej pogodzie również zapierają dech w piersiach. Jedyny kłopot to długie kolejki do kasy, ale ostatnio wprowadzono sprzedaż internetową biletów i ta opcja jest obecnie najwygodniejsza, pod warunkiem, że zrobimy to dwa dni przed wyjazdem. My niestety nie zdążyliśmy i musieliśmy swoje odstać. Ale naprawdę było warto, gdyż pogoda w tym dniu była przepiękna a na Kasprowym cieplutko, jak nigdy przedtem.

Widok z Kasprowego na stawki w Dolinie Gąsienicowej
Autorka na Kasprowym
W Dolinie Gąsienicowej urzekły nas lilie....
....i kosodrzewina

Schodzimy do Murowańca
Charakterystyczny grzbiet Kościelca
Jesteśmy w Murowańcu
Dalszą część wyprawy opiszę w następnym poście. Tymczasem pozdrawiam Was najserdeczniej i życzę miłej końcówki wakacji.