piątek, 14 grudnia 2012

Po pierwsze nie mamy armat...

Ostatnio trochę mniej piszę i komentuję...Powody są dwa...a właściwie trzy. Pierwszy to niestety taki, że mój pięcioletni laptop HP zepsuł się tak skutecznie, iż nie nadaje się już do naprawy. Moja Druga Połowa, która przypadkiem jest również informatykiem sprawdziła, iż ten model miał jakieś wady fabryczne, stąd jego tak krótki żywot. Małe to dla mnie pocieszenie, ale pozytywna wiadomość jest taka, że już wkrótce stanę się właścicielką nowego sprzętu, który mam nadzieję posłuży mi nieco dłużej, niż poprzedni.
Drugi powód, to moje oczy, które ostatnio jakoś bardziej mi dokuczają a zwłaszcza w kontaktach z białym ekranem komputera. Postanowiłam więc dać im trochę odpocząć i  bardziej o nie zadbać, gdyż przecież mają mi służyć jeszcze długie lata.
Ten trzeci powód jest najtrudniejszy do wyjaśnienia...Otóż mam wrażenie, iż popadłam w jakiś marazm, z którego ciężko mi się wydostać. Może to sprawiła zima...niespodziewanie tak mroźna i śnieżna a może te ekstremalnie krótkie dni, które nim zaczną się na dobre, to już chylą się ku końcowi i człowiek ma wrażenie, jakby kręcił się coraz szybciej na karuzeli dnia i nocy.
To moje tłumaczenie skojarzyło mi się z pewną anegdotą o Napoleonie. Pewnego razu cesarz Napoleon jechał przez niewielkie miasteczko francuskie. Zdziwiony tym, że nie przywitały go salwy armatnie, pyta burmistrza:
            - Dlaczego nie strzelacie z armat na moją cześć?
            - Powodów jest ze dwadzieścia. Po pierwsze nie mamy armat. Po drugie...
            - Dziękuję, to pierwsze mi  wystarczy- odrzekł cesarz.
Może u mnie z armatami nie jest aż tak źle, bo przecież w domu informatyka człowiek co chwilę potyka się o jakiś komputer, ale ja mam taką naturę, że przywiązuję się do swoich rzeczy i traktuję je po części, jak przyjaciół, którzy doskonale mnie rozumieją i wzajemnie.
Grudzień to bardzo szczególny miesiąc w kalendarzu. Zbliżają się święta, kończy się rok a niektórzy również twierdzą, że kończy się nasz świat. Ubawiła mnie ostatnio pewna sonda w radiu na temat: jak przygotować się na koniec świata? Ludzie dzwonili z różnymi propozycjami "zestawów", które należy zgromadzić na tę okazję, ale jeden, zaproponowany przez pewnego pana szczególnie przypadł mi do gustu: to butelka szampana, dwa kieliszki i moja(tego pana) dziewczyna.
Zakończę ten nieco chaotyczny post akcentem muzycznym. Muzyka stale jest obecna w moim życiu, a zwłaszcza ta głęboka, poruszająca i  nostalgiczna.. Taka jest muzyka Cesarii Evory, a właśnie za trzy dni- 17 grudnia minie pierwsza rocznica śmierci "Bosonogiej divy" z Wysp Zielonego Przylądka.   Z tej okazji niezwykle piękny i energetyczny utwór "Carnaval De Sao Vincente"


12 komentarzy:

  1. a ja wrecz przeciwnie, wracam powoli do zycia dlatego nie strasz koncem swiata ;-)))))))) zycze, aby nowy sprzet przyniosl ci zadowolenie i dbaj o oczy !!!! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że wracasz do życia:-) Z moimi oczami niestety wciąż nie najlepiej. Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam gorąco:)))

      Usuń
  2. Ja też utkwiłam w maraźmie, jakieś nieumijętności przeżywania zachwytów, wszystko wydaje się posiwiałe, poszarzałe. Oby do wiosny. Genevieve, życzę przede wszystkim aby oczy nadal dostrzegały piękno życia, żeby nowy komputer służył niezawodnie, a muzyka nigdy nie cichła w Twojej duszy. Ściskam Cię najmocniej :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Małgosiu Droga:-) Myślę, że najtrudniejszy okres już mamy za sobą. Święta nas ożywią a styczeń przybliży do upragnionej wiosny. A muzyka...ona jest zawsze najlepszym lekarstwem na skołataną duszę. Życzę Ci miłych przedświątecznych dni i pozdrawiam:)))

      Usuń
  3. Głowa do góry nawet jak szyja trochę brudna hehe. Pozdrowienia serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Uleczko, nie ma co się za bardzo nad sobą rozczulać. Trzeba trzymać fason. Pozdrawiam serdecznie:)))

      Usuń
  4. Bywa, że i szewc bez butów chodził... - ad. nowego laptopa, wybierz na spokojnie, nie daj się zwieść zbyt dużej "świątecznej promocji" - nie zawsze ona wychodzi na dobre.

    ad. muzyki) Świetna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w domu dwóch doradców w kwestiach komputerowych- męża i syna i to faktycznie oni dokonali wyboru. Syn kupił w Poznaniu laptopa marki Sony, ale jeszcze go nie widziałam. Dziękuję za radę, mam nadzieję, że ten wybór nie będzie najgorszy. Pozdrawiam serdecznie:)))

      Usuń
  5. I mój laptopek powoli nadaje się na złom. Taki marazm też mi nie obcy.Trzeba przeczekać ten stan i tak nie ma innego wyjścia. Czasem myślę, żeby tak mi się chciało jak mi się nie chce.Link jest świetny. Serdeczności Ci przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzisiejszych czasach żywotność sprzętu jest niestety dość krótka. Producenci chcą, abyśmy kupowali jak najczęściej komputery, telewizory, sprzęt AGD i inne produkty. Haniu, dziękuję Ci za słowa otuchy, moja energia życiowa wraca do normalnego poziomu, a im bliżej świąt, tym większego dostaje przyspieszenia. Pozdrawiam najserdeczniej:)))

      Usuń
  6. Kochana Genevieve i mnie wystarczy ten powód... po prostu nie masz armat i już! Ulgi dla Tych oczu życzę. Dziękuję za Muzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie mam, nie mam...ale już niedługo. Oczy wciąż muszę oszczędzać. Za to więcej czasu mogę spędzać w kuchni. Dziś upiekłam szarlotkę wg. Twego przepisu...smakuje bardzo dobrze. Dziękuję Ci kochana i pozdrawiam najgoręcej:-)

      Usuń