piątek, 25 maja 2012

Umierać nie chce nikt...

                               Jezioro ma twój zapach i twój smak.
                               Czuję to, gdy tylko zanurzam w nim twarz.
                               Wspomnienia palą mnie jak słońce.
                               Wspomnienia, jak lawa gorące.
                               Uciekam przed nimi tak co noc.

                               Powietrze się napełnia światłem do dna.
                               Nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brak.
                               Wspomnienia palą mnie jak słońce.
                               Wspomnienia jak lawa gorące.
                               Uciekam przed nimi tak co noc....

Jezioro szczęścia to jedna z piękniejszych piosenek, wykonywanych przez Bogdana Łyszkiewicza- lidera bardzo popularnej niegdyś grupy "Chłopcy z placu broni". Nazywano go polskim Johnem Lennonem...trochę ze względu na jego podobieństwo do  legendarnego muzyka, ale również z powodu inspiracji, które czerpał głównie z muzyki zespołu The Beatles.
Był utalentowanym i wrażliwym Artystą. W latach dziewięćdziesiątych jego dwa albumy  pt.: "O! Ela" i "Kocham Cię" (wydane wraz z zespołem) stały się bestselerami. Sama byłam wielką entuzjastką tej muzyki. Delikatne rockowe brzmienie oraz urzekające, poetyckie teksty bardzo przypadły mi do gustu, toteż słuchałam jej z niekłamaną przyjemnością.
Dobrze zapowiadającą się karierę muzyczną Bogdana Łyszkiewicza przerwał tragiczny wypadek samochodowy, którego muzyk niestety nie przeżył. Zmarł 23 czerwca 2000 r. w wieku 36 lat.



Niedługo minie dwanaście lat od tego wydarzenia. Jednak twórczość polskiego Lennona nie uległa całkowitemu zapomnieniu. Niedawno ukazała się na rynku muzycznym płyta pt. "Odnalezione piosenki Bogdana Łyszkiewicza". Znajdują się na niej odnalezione po latach, nieznane piosenki, napisane przez zmarłego muzyka. Wykonują je różni artyści min. Muniek Staszczyk, Andrzej Krzywy, Marek Piekarczyk, Piotr Kupicha.

Gorąco zachęcam Was do posłuchania tej niezwykłej płyty.

czwartek, 17 maja 2012

Śmiejmy się...

Wszyscy lubimy się pośmiać...i słusznie, bo śmiech to zdrowie. Z tego też powodu ludzie od zawsze wymyślali dowcipy. W tych słownych żartach- jak w zwierciadle- odbija się cały nasz świat. Śmiejemy się najczęściej z innych. Osoby o bardziej rozwiniętym poczuciu humoru potrafią śmiać się również z samych siebie. Opowiadanie dowcipów to dobra okazja, aby zabłysnąć w towarzystwie, to również doskonały sposób na odstresowanie się i rozładowanie napięcia w trudnych sytuacjach. Niestety, nie należę do osób, które sypią dowcipami, jak z rękawa, za to jestem bardzo "wdzięcznym" ich słuchaczem. Często też  w zimne lub nieprzyjemne dni (takie, jak ten dzisiejszy), sięgam po małą książeczkę pt. "Humor polski", zawierającą zbiór dowcipów na różne okazje. Mam ją dzięki śp. Szwagrowi, który zmarł kilka lat temu i pozostawił nam swoją biblioteczkę, a w niej różne skarby, min. właśnie zbiór dowcipów. Dziś chciałabym zacytować kilka z nich...a dotyczą one różnych nacji i przypisywanych im cech.
                      
                                                 O SZKOTACH
                                                            *
- Czy lekarz uczynił coś, aby przyspieszyć twój powrót do zdrowia?
- Oczywiście. Powiedział, że każda następna wizyta będzie kosztowała o dziesięć funtów więcej, niż poprzednia.
                                                             *
- Idę się utopić- grobowym głosem oznajmia Szkot przyjacielowi.
- Czyś ty oszalał? W najlepszym ubraniu?

                                                O ANGLIKACH
                                                             *
- Milordzie- zwraca się lokaj do swego pana- pozwolę sobie zakomunikować, że do naszego domu dostał się jakiś bandyta. Jest właśnie w salonie.
- Dobrze, John. Przynieś mi dwururkę i z garderoby mój jasny strój myśliwski.
                                                             *
Po polowaniu dwaj dżentelmeni usiedli przy kominku, wyciągnęli nogi i w milczeniu spoglądali na trzaskający ogień. Wreszcie jeden z nich się odezwał:
- Sir, jeśli się nie mylę, pańskie skarpetki zaczynają się palić.
- Skarpetki?- spokojnie spytał drugi dżentelmen.- Pan chciał zapewne powiedzieć: buty.
- Nie, sir. Buty spaliły się pół godziny temu.

                                              O ŻYDACH
                                                            *
- Mam przyjemność znać twoją żonę.
- I ty to nazywasz przyjemnością?

                                                            *
Pewien bogacz zwrócił się do Chaima:
- Słuchaj, Chaimie, jeżeli bez chwili namysłu powiesz kłamstwo, dam ci rubla.
- Jak to rubla? Obiecałeś dwa.

                                              O AMERYKANACH
                                                            *
Jedenastoletni John z Nowego Jorku po raz pierwszy w życiu zobaczył tęczę.
- Jaka piękna!- zawołał.- A czyja to reklama?
                                                             *
Stary kowboj przyprowadził do lekarza młodego kowboja.
- Panie doktorze, postrzeliłem zięcia w nogę. Proszę mu pomóc.
- Strzelał pan do własnego zięcia?
- Kiedy do niego strzelałem, jeszcze się nie zgadzał zostać moim zięciem.

niedziela, 13 maja 2012

Jestem...

Wszystko jest trudne, zanim stanie się proste. Czuję się jeszcze trochę niepewnie w nowym dla mnie miejscu. Rozglądam się, stąpam delikatnie, aby niczego nie nadepnąć i nie zepsuć. Zastanawiam się nad wystrojem, myślę, jak wszystko rozplanować, aby było miło i przytulnie. Mam nadzieję, że będzie mi tu dobrze i Wam również- Drodzy Przyjaciele oraz Przypadkowi Wędrowcy. Witam Was i zapraszam...