Długi weekend upłynął mi pod znakiem spotkań rodzinnych, z których zawsze bardzo się cieszę, gdyż są to dla mnie rzadkie okazje, aby nacieszyć się bliskimi . Niestety współczesny świat każe nam stale gdzieś pędzić i coś robić, dlatego tak miło jest się czasem zatrzymać i posiedzieć w ogrodzie, wypić lampkę wina i porozmawiać na interesujące nas tematy.
Muzycznie w mym sercu króluje ostatnio ADELE. Właściwie dopiero teraz zaczęłam jej słuchać tak bardziej uważnie, nie w radio i nie-mimochodem. Myślę, że jest to największe muzyczne odkrycie ostatnich lat. Mocny i piękny głos, niezwykła wrażliwość muzyczna, skromność estradowa. To wszystko powoduje, że jej muzyka prawdziwie wzrusza. Byłam zaskoczona tym, jak podziałała na mnie jedna z jej piosenek "Someone Like You"
Ja się popłakałam, Adele się popłakała i paru widzów na sali też.
Wiosna jest tak zachwycającą porą roku, że staram się każdą chwilę spędzać poza domem, najchętniej na moim ogródku. Jak tylko uporam się ze wszystkimi wiosennymi pracami, to obiecuję sobie w nagrodę poczytać na leżaku książkę, która już od jakiegoś czasu stoi na półce i kusi mnie ogromnie.
"Nawiedzony dom" Virginii Woolf. Opowiadania zebrane. Przymierzałam się do tej autorki bardzo długo, ale teraz wiem, że już mi nie ucieknie. Jak do tej pory przeczytałam kilka krótszych opowiadań i jestem zafascynowana ich narracją, tak odmienną od tego, co znałam do tej pory.
Już dziś cieszę się na tę ucztę duchową, która mnie czeka. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę pięknej pogody oraz wymarzonej muzyki w sercu.
Witaj. Życzę w takim razie zdrowia i pięknej wiosennej pogody. Pozdrawiam bardzo serdecznie-;))
OdpowiedzUsuńDziękuję Uleczko i wzajemnie:))) Uściski przesyłam:-)
OdpowiedzUsuńnawet trochę Ci zazdroszczę,ze masz gdzie poleżeć na leżaku, ja niestety nie mam takich atrakcji ale dużo czasu spędzam na spacerach w wnusia. Książkę czytałam, a Adele i jej piosenka mnie tez wzrusza do łez.Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAlinko, bardzo lubię odpoczywać na działce, choć najczęściej jest to wypoczynek czynny. Ale zdarza się czasem polezeć na lezaku i wtedy moge pokontemplować. Spacery z wnusia tez bardzo lubie, choć rzadko mam okazję. Pozdrawiam serdecznie:-)
UsuńAdele pieknie śpiewa i wygląda normalnie. Przypomina zdrowa kobietę , a nie wychudzony wieszak. Pozdrawiam serdecznie....Ja tez "nie boję sie Virginii Woolf" Pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńWitaj miło:-) Zgadzam się z Tobą, Adele jest wspaniała i wygląda bardzo ładnie. Z Virginią pomału się zaprzyjaźniam, czytam opowiadania w miarę wolnego czasu o sprawia mi to duzą przyjemność. Dziękuję za wizytę i pozdrawiam wiosennie:)))
UsuńZachęciłaś mnie do lektury "Nawiedzonego domu". Zdaje się, że poraz pierwszy jestem gościem na twoim blogu. Bardzo dobrze się tutaj czuje. :)
OdpowiedzUsuńWitaj, dziękuję za miłe słowa. Cieszę się bardzo z Twych odwiedzin i zapraszam częściej:-) Opowiadania Virginii Woolf są naprawde dobre, polecam. Pozdrowienia:-)
Usuńadele...masz racje pieknie spiewa. wzrusza mnie i porusza ;)))) virginia woolf, bedac w anglii odwiedzilam jej posiadlosc. bylam w jej pokojach, ogrodzie...to bylo dla mnie wielkie przezycie ...pozdrawiam majowo
OdpowiedzUsuńAdele to brylant...kiedy jej słucham, jestem naprawdę szczęśliwa. To niesamowite, że byłaś w domu Virginii Woolf- dla mnie to też byłoby wielkie przeżycie. Jej twórczość wciąga mnie coraz bardziej. Dziękuję i pozdrawiam z deszczowej Wielkopolski:)))
Usuńniesamowite ? ;)))) a jednak - sciskam
UsuńAdele czasem słucham,głos wspaniały,prawda.
OdpowiedzUsuńCzytałam ,jako dziecko, "Kto sie boi Wirginii Woolf",ale za nic nie przypomnę sobie,o co chodziło.Za to tytuł wrył sie w pamięć i,nie wiem dlaczego,czuję dziwną niechęć,kiedy słyszę to nazwisko...
Rzeczywiście...ten tytuł narobił dużo szkody, gdyż tak naprawdę nie ma nic wspólnego z samą pisarką. Jest to opowieść o bardzo kłótliwym małżeństwie, które nie może ze sobą żyć, ale bez siebie...też nie. Oglądałam dawno temu film pod tym tytułem, gdzie główne role grali Liz Taylor i Richard Burton. To jakby odzwierciedlenie ich życia, bo też byli małżeństwem i bardzo się kłócili, dwa razy rozwodzili. Zapewniam Cię Reniu, że nie ma żadnych powodów, aby bać się Virginii Woolf, jej opowiadania są bardzo przyjemne, choć momentami poruszające. Pozdrawiam gorąco:)))
UsuńKochana Genevieve, trafiłaś w samo sedno także moich fascynacji. Adele, jej głęboki, piękny głos - uwielbiam. Virginia Woolf, ironiczna obserwatorka, jej powieści i życie poruszają mnie ogromnie.
OdpowiedzUsuńTen tandem w Twoim pięknym ogrodzie :--) w maju! Uściski serdeczne przesyłam.
Cieszę się Droga Dominiko, że podzielasz moje fascynacje. W majowym ogrodzie rzeczywiście jest przecudnie. Po kolei kwitną wspaniałe kwiaty: tulipany, prymulki, lilie, bratki i pelargonie. Lada dzień zakwitną piwonie, które wprost uwielbiam i których mam bardzo dużo. Codziennie z mężem tam jeździmy, czasem zostajemy na noc...aby jak najwięcej napatrzeć się na te cuda. Twój ogród na pewno też wygląda wspaniale. Zawsze podziwiałam u Ciebie piękne detale, które tworzą ten niezwykły klimat ogrodu. Ściskam Cię bardzo mocno i życzę przyjemnego tygodnia:)))
Usuń"Nawiedzonego Domu" jeszcze nie czytałam, chociaż uwielbiam Virginię Woolf :-) Adele, masz rację, jest wspaniała i nareszcie ktoś, kto nie poddaje się aktualnym modom na pozbawione kobiecości, wysuszone modelki :-) Genevieve, ściskam Cię mocno i pozdrawiam serdecznie :-)))
OdpowiedzUsuńWitaj Elu:))) Virginię Woolf dopiero poznaję, choć wiele już zdążyłam o niej wyczytać na blogu u Virginii. Na razie czytam opowiadania, ale w przyszłości chciałabym poznać również inne jej książki. Dziękuję za odwiedziny i przesyłam uściski:-)
OdpowiedzUsuńtak... piosenka... długo własnie ta jedna budziła mnóstwo emocji we mnie. ale tak to już jest, kiedy ktoś całym sobą, sercem, duszą to inaczej się nie da. czasem ktoś pisze/śpiewa/maluje po prostu tworzy fragment naszej prawdy i to porusza jak cholera i daje poczucie kurcze, gdzieś jest ktoś kto czuje tak podobnie. ufff... dobrze siedzieć z kimś takim na jednym promieniu słońca nawet jeśli się nie znamy, może zwłaszcza wtedy, można iść głębiej w to połączenie...bez ograniczeń, oczekiwań. po prostu czuć.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie to opisałaś...te emocje, które budzą się w nas na skutek obcowania ze sztuką...Ja tak właśnie się czuję, kiedy słucham Adele. Pozdrawiam gorąco:)))
OdpowiedzUsuńDobrze być człowiekiem z tym całym czuciem, jakiekolwiek by ono nie było :) czucie...
Usuńsłońce ślę i nadmorską bryzę :)
Bardzo dziękuję...a ja właśnie wybieram się nad morze:-)
OdpowiedzUsuńCzyżby kierunek Gdynia? :) to zapraszam na herbatkę ;)
UsuńDziękuję za zaproszenie:))) Rzeczywiście, byliśmy w Trójmieście, ale na Gdynię niestety już zbrakło nam czasu. Pozdrowienia:-)
OdpowiedzUsuń