środa, 23 stycznia 2013

Spacer po linie

Czas biegnie bardzo szybko. Już prawie koniec stycznia a ja nie mogłam się dotąd  zmobilizować, aby coś napisać. Życie, jak to zwykle bywa, zweryfikowało moje wcześniejsze plany. Zapowiadany koncert niestety się nie odbył ze względu na zbyt niską frekwencję.  Szkoda, gdyż duchowo byłam już nastawiona na sentymentalny wieczór wspomnień. Jego bohaterem miał być Bohdan Łazuka, aktor i piosenkarz, który w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wypełniał swymi występami Salę Kongresową. Teraz nie zdołał zapełnić nawet sali na 300 osób. Cóż, wszystko się zmienia, sława przemija a młodzi ludzie znajdują sobie nowych idoli.  Takie życie.
Nasz pobyt w Poznaniu, aczkolwiek bardzo miły, to jednak naznaczony był mało sprzyjającą, zimową aurą. W związku z tym planowany spacer po mieście ograniczyliśmy do odcinka pomiędzy gmachem Opery Poznańskiej a Placem Wolności. Po drodze zatrzymaliśmy się na obiedzie w sympatycznej chińskiej restauracji, która kiedyś, dawno temu wyglądała zupełnie inaczej. Restauracja inna ale miejsce to samo. To właśnie tutaj, wiele lat temu odbyło się przyjęcie z okazji mojego absolutorium.
Weekend w Poznaniu spędzaliśmy w towarzystwie syna i jego żony, którzy zadbali o to, abyśmy byli zadowoleni i aby niczego nam nie brakowało. I rzeczywiście tak było a prawdziwym hitem naszego pobytu były jabłka zapiekane w cieście francuskim, serwowane przez synową wraz z gorącą kawą z ekspresu,  oraz trzaskający ogień na kominku, który pozwolił nam się ogrzać w zimowy wieczór.
Niespodziewanie ostatnie dni dostarczyły mi jeszcze innych doznań, tym razem bardziej muzycznych. Wszystko za sprawą filmu "Spacer po linie", będącego biografią słynnego amerykańskiego muzyka Johnny'ego Casha. Film opowiada o trudnym dzieciństwie artysty, braku akceptacji ze strony ojca oraz o początkach kariery Johnny'ego. Jednak głównym motywem filmu jest jego wielka miłość do June Carter, wykonawczyni muzyki country, aktorki oraz autorki tekstów, która na scenie występowała od dziesiątego roku życia. Młody Johnny słuchał w radio piosenek wykonywanych przez June i również marzył o karierze muzycznej. Udało mu się zaistnieć na scenie dopiero w wieku dwudziestu kilku lat, dzięki małemu studiu muzycznemu, które szukało nowych talentów. Nagrał własną piosenkę, która szybko stała się przebojem i zaczął występować w towarzystwie takich sław, jak Elvis Presley, Jerry Lee Lewis i...June Carter.   Wspólne występy June i Johnna były początkiem ich  niełatwej miłości. Niełatwej, gdyż oboje byli już w związkach i mieli po dwoje dzieci. Na dodatek Johnny zaczął mieć problemy z alkoholem i narkotykami.  Nawet wówczas, kiedy ich nieudane małżeństwa rozsypały się, June konsekwentnie odrzucała propozycje matrymonialne Johnny'ego. Jednak w trudnych chwilach zawsze była przy nim i to ona właśnie pomogła mu wyjść z nałogów i wrócić na scenę. Ponieważ nadal odrzucała jego oświadczyny, nie chcąc komplikować życia obojgu, Johnny Cash zdobył się na krok szalony: oświadczył się June na scenie podczas wspólnego  występu w obecności wielotysięcznej widowni. Tym razem oświadczyny zostały przyjęte. Ślub obojga odbył się w 1968 roku, po dwunastu latach znajomości.
Johnny Cash i June Carter Cash żyli i występowali wspólnie jeszcze 35 lat. Zmarli oboje w tym samym 2003 roku. Pierwsza odeszła June, kilka miesięcy później młodszy o trzy lata Johnny.
Przed śmiercią zdążyli jeszcze zapoznać się z projektem filmu biograficznego"Spacer po linie" i osobiście wybrać odtwórców głównych ról: Joaquina Phoenixa i Reese Witherspoon. Ta ostatnia za rolę June Carter otrzymała w 2006 roku statuetkę Oskara.
Moje osobiste wspomnienie, związane z twórczością Johnnego Casha sięga roku 1987, kiedy to artysta był gościem  festiwalu w Sopocie. Dał wówczas pamiętny koncert, na którym zaprezentował wszystkie swoje największe przeboje m.in. "Ring of fire", "Walk the line", "A Boy Named Sue". Na scenie towarzyszyła mu oczywiście June Carter a także inni członkowie rodziny. Od tego momentu zaczęła się moja wielka fascynacja Jonnym Cashem, choć jego dokonania artystyczne znałam już wcześniej z audycji Korneliusza Pacudy, który w radiowej Trójce prezentował muzykę country.
Najsłynniejszy duet, który wykonywali Jun i Johnny Cash na scenie to piosenka "Jackson" .

14 komentarzy:

  1. Pięknie napisane. Przyprószone śniegiem, ozdobione mroźnymi freskami i wewnętrzym ciepłem. I chociaż czas odmienia ludzi i miejsca, to w nas pozostaje to, co niezmienne - nasze wspomnienia. Historia Johnnego Casha i jego miłości, niebywała - prawdziwe przeznaczenie. Nie każdemu dane. Ściskam Genevieve! Dużo ciepełka życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Małgosiu za te miłe słowa:))) Coraz bardziej lubię wspominać, bo choć życie do samego końca jest dla nas niespodzianką, to jednak pewne sytuacje nigdy już nie wrócą. Historia życia Johnnego Casha bardzo mnie poruszyła a sam film jest naprawdę piękny i warto go zobaczyć. Przesyłam ucałowania:-)

      Usuń
  2. Ciągle te wspomnienia. ... Ja też ciągle wspominam i wspominam. Ale w końcu bardzo przyjemny był ten Wasz pobyt w Poznaniu, prawda?
    Wysłuchałam obydwóch wersji piosenki - oczywiście pierwsza bardziej mi się podoba.
    Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Stokrotko;-) Pobyt w Poznaniu był bardzo przyjemny. Zawsze lubiłam to miasto, a teraz, kiedy mieszka tam mój syn z żoną, to jest okazja, aby częściej w nim zagościć. Dziękuję za odwiedziny, zaraz biegnę do Ciebie, tymczasem pozdrawiam gorąco:)))

      Usuń
  3. Ich historia jest naprawdę niesamowita.Jednak muzyki contry nie lubię ,choc w filmie jest do przyjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zawsze lubiłam country, choć Johnny Cash to nie tylko ta muzyka, to również rock i inne gatunki. Zawsze lubiłam jego styl i osobowość, dlatego tak bardzo zainteresował mnie film o nim. Pozdrawiam ciepło z mroźnej Wielkopolski:)))

      Usuń
    2. Małopolska tez mroźna:)) I śnieżna:)

      Usuń
    3. A dziś wszystko popłynęło...:-)

      Usuń
  4. Kochana Genevieve, dziękuję Ci serdecznie za ten spacer po linie, po Poznaniu, za muzyczne ścieżki :-)Uściski przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Dominiko, cała przyjemność po mojej stronie. Bardzo lubię dzielić się swoimi fascynacjami i przeżyciami, które dają mi radość. Lubię też ogromnie wpadać do Ciebie, aby nasycić oczy pięknymi obrazami Siedliska i okolic. Pozdrawiam gorąco:)))

      Usuń
  5. Dziękuję za spacer po Poznaniu, jak byłam dwa lata temu , też było zimno i nie pospacerowałam zbytnio. Ale przynajmniej spróbowałam rogaliki Marcińskie. Dzięki za historie miłości Johnnego Casha. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rogaliki Marcińskie są naprawdę pyszne:))) Dziękuję Alinko i pozdrawiam gorąco:-)

      Usuń