Kubuś Puchatek
Wybaczcie, że tak długo tkwiłam w swoim kącie lasu, choć zapewniam, iż ta dłuższa niż zwykle przerwa w pisaniu nie była zamierzona. Czas wakacyjny obfituje w tak wiele różnych zajęć, że po prostu brakuje mi dłuższej chwili, aby spokojnie usiąść i coś napisać.
W pierwszym tygodniu lipca zaplanowaliśmy sobie krótki wypad w góry, do Szklarskiej Poręby. Niestety, czas miłego relaksu szybko minął. Zaraz po powrocie czekała na mnie praca, która wymagała ode mnie sporego zaangażowania i przygotowania dużej ilości materiałów (kurs dla przedsiębiorców). W międzyczasie próbowałam okiełznać rośliny na mojej działce, które pod nieobecność swej pani całkowicie poszły na żywioł.
Nasz tegoroczny pobyt w Szklarskiej Porębie miał dość wyjątkowy charakter i związany był z kolejną już rocznicą (jak ten czas leci) naszego ślubu. Mieszkaliśmy w pięknym apartamencie na wzgórzu i mieliśmy widok wprost na Szrenicę...o ile mgły i poziom zachmurzenia pozwoliły nam go oglądać. Zazwyczaj zadowalamy się w górach o wiele skromniejszymi warunkami, ale tym razem daliśmy się skusić namowom siostry męża, która poleciła nam to miejsce a także (w ramach prezentu) załatwiła nam noclegi w bardzo promocyjnej cenie.
W tym skromnym domku mieszkaliśmy w Szklarskiej Porębie
Salon a z salonu wyjście na taras i ogród
Widok na Szrenicę...niestety trochę zamglony
Spacer uliczkami Szklarskiej Poręby
Skorzystaliśmy z okazji, iż Szklarska Poręba leży niedaleko miejscowości, w której znajduje się słynny zamek Czocha i postanowiliśmy go zwiedzić. Było nam trochę żal Szrenicy i innych szlaków, na które zbrakło już czasu, ale przeważył argument, że na Szrenicy już byliśmy, w moim przypadku nawet kilkakrotnie, a w zamku Czocha jeszcze nie. Tu muszę się przyznać, że oboje z mężem lubimy zwiedzać zamki w Polsce i mamy ich na swoim koncie już dość sporo.
Aby dotrzeć do zamku, musieliśmy się udać ze Szklarskiej Poręby drogą na północny zachód (ok 50 km), w kierunku miejscowości Leśna.
Dojechaliśmy na parking przed zamkiem i tu pierwsza niespodzianka: zaoferowano nam przejażdżkę statkiem wokół zamku po Jeziorze Leśniańskim. Wahaliśmy się, czy skorzystać z tej oferty, ale po dłuższej chwili stwierdziliśmy, ze warto zaryzykować. Ryzyko się opłaciło, gdyż widok zamku od strony jeziora był naprawdę imponujący.
Widok zamku Czocha od strony Jeziora Leśniańskiego
Podpłynęliśmy również pod zaporę, która została wybudowana na początku XX wieku.
Zapora tworząca sztuczny zbiornik wokół zamku
Przejażdżka trwała ok pół godziny. Później zwiedziliśmy z przewodnikiem wnętrze zamku i wysłuchaliśmy jego historii. Zamek Czocha powstał w 2 poł. XIIIw. jako warownia obronna północnej granicy Czech z inicjatywy króla czeskiego Wacława II. W roku 1315 książę piastowski Henryk Jaworski żeni się z córką Wacława II Agnieszką i otrzymuje jako wiano zamek wraz z przyległymi ziemiami. Po bezpotomnej śmierci obojga zamek wraca do Czech i zostaje siedzibą rodów rycerskich. W r. 1453 zamek przejmuje Kacper von Nositz, rozpoczynając władanie tego rodu przez 250 lat.
Pod koniec XVIII w. ogromny pożar zamienia zamek w ruinę. Jednak już w następnym roku aktualny właściciel zamku Johann Hartung von Uechtriz podejmuje decyzję o jego odbudowie.
Na początku XX w. właścicielem zamku staje się drezdeński przemysłowiec Ernst Gutschow, który mieszka w nim do marca 1945 r.
Po wojnie zamek był wielokrotnie okradany. Obecnie jest to obiekt ogólnie dostępny jako ośrodek hotelowo-konferencyjny.
Z zamkiem Czocha wiąże się wiele historii i legend. Największe emocje budzi do dziś studnia niewiernych żon oraz łoże książęce z zapadnią. Oba te obiekty służyły do pozbywania się niewiernych żon rycerzy władających zamkiem lub ich niewygodnych kochanek.
Ponadto łoże książęce miało z przodu pewien charakterystyczny element: drzwiczki. Legenda mówi, że w noc poślubną książę musiał zapukać trzy razy do tych drzwiczek...nie używając rąk. Inaczej nie został wpuszczony przez oblubienicę.
Zamek Czocha był też miejscem powstania kilku filmów m.in. "Gdzie jest generał?", "Wiedźmin" oraz "Tajemnica twierdzy szyfrów".
Książęce łoże w zamku Czocha- można je wynająć na noc poślubną
Biblioteka z tajnym przejściem
Widok z wieży zamkowej
Zamek Czocha widziany od strony dziedzińca zamkowego
Naszą wycieczkę zakończyliśmy na zwiedzaniu zapory, która jest również bardzo interesującym obiektem, ale o tym może innym razem. Przepraszam, że ostatnio trochę mało udzielałam się na Waszych blogach, postaram się w najbliższym czasie nadrobić zaległości. Życzę wszystkim bardzo miłego lata i słonecznej pogody.
Ależ wspaniała wycieczka. Mam nadzieję, że odpoczęliście w tych pięknych okolicznościach. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, było bardzo przyjemnie i tyle nowych wrażeń...Żałowaliśmy jedynie, że nie możemy zostać nieco dłużej. Dziękuję i pozdrawiam bardzo wakacyjnie:)))
OdpowiedzUsuńAleż ja Ci zazdroszczę tego zamku Czocha!!! Tyle lat już marzę żeby go zwiedzić i nigdy mi nie po drodze
OdpowiedzUsuńDoskonale pamiętam sceny z "Gdzie jest generał" kręcone na tym zamku -aktorzy z tego filmu już niestety w większości nie zyją.
Pozdrawiam pięknie i gratuluję kolejnej rocznicy ślubu!!!
Witaj Stokrotko:))) Zamek Czocha leży nieco na uboczu, dlatego nam też wcześniej nie było po drodze. Ale jeśli np. spędza się urlop w Karkonoszach, to warto na jeden dzień wybrać się na jego zwiedzanie. Film "Gdzie jest generał" to świetna polska komedia, wiec tym bardziej chciałam zobaczyć miejsce, w którym powstała. Dziękuję i pozdrawiam:-)
UsuńAch tak! dobrze jest wyjść z własnego Lasu :) a czasem w nim najcudowniej. I raz tak raz tak. Życie się odbywa w naprawdę nieprzewidzianym rytmie... Sama też jutro wsiądę do pociągu wcale nie takiego byle jakiego i pojadę kawałek za Las :). ciekawe co podróż przyniesie :)
OdpowiedzUsuńcudownego czasu! :)
Agnieszko, mam nadzieję, że podróż była bardzo udana i przyniosła wiele miłych niespodzianek:))) Życzę Ci bardzo wakacyjnego nastroju i pozdrawiam serdecznie:-)
UsuńWidok z tarasu...
OdpowiedzUsuńWidok był wspaniały...a powietrze...ech..uwielbiam górskie powietrze:)))
UsuńDziękuję z ładną wycieczkę wspomnieniową, byłam kilka lat temu tam, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMiło jest powspominać przyjemne chwile...Dziękuję Alinko i pozdrawiam wakacyjnie:-)
UsuńKochana Genevieve, czasem ścieżki wirtualne i realne splatają się w jeden zagadkowy splot wydarzeń. Wczoraj gościłam moich przyjaciół z licealnych lat, którzy relacjonowali mi swój niedawny pobyt na zamku Czocha, a dziś Ty kochana o tym zamku opowiadasz... podziwiam wraz z Wami, wraz z Tobą tę piękną architekturę i wszystkie tajemne tajemnice ;--)) Buziaki!
OdpowiedzUsuńDroga Dominiko, cieszę się z powodu tak miłego splotu okoliczności:))) Zamek Czocha jest zupełnie inny od tych, które wcześniej zwiedzałam, niewątpliwie ma swój niebanalny urok. Podobno w zamku jest ok. czterdziestu tajemnych przejść, jak na razie odkryto tylko 14. Tak więc miejsce to skrywa jeszcze niejedną tajemnicę. Ściskam Cię najmocniej i pozdrawiam:-)
UsuńTo jest coś co najwięcej lubie. Wytwory rąk ludzkich, których ślady pozostają dla potomnych. Pozdrawiam serdecznie....
OdpowiedzUsuńDzięki takim śladom możemy dotknąć przeszłości. Szkoda tylko, że nie wszyscy szanują te budowle sprzed wieków. W Polsce większość zamków zostało zniszczonych i ograbionych. Również zamek Czocha nie został oszczędzony i po wojnie był niszczony przez wojsko a później jeszcze regularnie grabiony przez okoliczną ludność. Dziękuję i pozdrawiam gorąco:-)
UsuńI ja się do podziękowań za dopuszczenie do kompanii zwiedzającej z Waćpanią pospołu dołączę...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Cała przyjemność po mojej stronie:))) Pozdrawiam serdecznie;-)
UsuńAż chciałoby się tam pojechać:)) Pamiętam ten film,jako dziecko oglądałam,uchachałam się wtedy :)))
OdpowiedzUsuńJa też...to jedna z mych ulubionych polskich komedii:)))
OdpowiedzUsuńO ile wiem, to zapadnia w tym łożu już jest unieruchomiona, bo kto wie, co przyszłoby małżonkom do głowy. Nie pływałam po Jeziorze Leśniańskim, ale się w nim kapałam. Niestety, woda jest bardzo zimna.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ten zamek stał się plenerem do wspaniałego filmu:)
Pozdrawiam.
Witaj:))) Z tą zapadnią to masz rację...dziś już nie funkcjonuje to rozwiązanie i bardzo dobrze. W przeciwnym wypadku chyba żadna współczesna panna młoda nie zaryzykowały tam nocy poślubnej:)))Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuń