W ostatnim czasie dałam się ponieść nurtowi zdarzeń, choć przyznam, że moje myśli były jakby trochę obok. Próbuję pewne rzeczy zrozumieć i zaakceptować, ale nie do końca potrafię. Widzę też wiele ułomności w sobie a im bardziej się w nie zagłębiam, tym mocniej one ze mnie wychodzą.
Generalnie czas jest bardzo przyjemny. Plony truskawkowo-czereśniowe okazały się obfite i mogę powiedzieć, że wreszcie nasyciłam się smakiem i kolorem tych owoców, które lubię najbardziej na świecie. Mogłam też się cieszyć obecnością mojej wnuczki i uczestniczyć w jej radosnych zabawach.
Miłą dla mnie niespodzianką były dwa zaproszenia na spotkania, które mogłabym określić jako wspomnieniowe. Jedno od moich dawnych wychowanków, którzy dziś są już dorosłymi ludźmi. Jednak wspólna więź pozostała i myślę, że nie da się jej przecenić ani wycenić w dzisiejszym tak bardzo obliczonym świecie. Mimo utraty kontaktu na wiele lat wystarczył moment, aby powrócić do tych serdecznych relacji, które łączyły nas od pierwszego dnia znajomości. Nie zawsze tak się dzieje, ale w tym przypadku mogę mówić o wyjątkowym szczęściu do wyjątkowych ludzi.
Drugie zaproszenie związane było z rocznicą powstania Bractwa Turystycznego, do którego należę. Ostatnio nieco mniej się udzielam, ale zawsze chętnie jadę na spotkanie z ludźmi, którzy mają pokrewne do moich zainteresowania i którzy tak jak ja uwielbiają wędrowanie po różnych zakątkach Polski.
W ostatni weekend po dłuższej nieobecności odwiedził nas syn z żoną. Tak bardzo już się za nimi stęskniłam. Mimo, iż nie mieszkają zbyt daleko to jednak nadmiar codziennych obowiązków nie pozwala im na częste wyjazdy z Poznania. Może wakacje będą nieco łaskawsze w tym względzie, z drugiej strony pomału przyzwyczajam się do myśli, że moje dzieci żyją już własnym życiem. Szczęściem jest to, że jak na razie mogą się realizować w Polsce i nie muszą wyjeżdżać za granicę.
W świecie muzycznym dwie rzeczy poruszyły mnie ostatnio najbardziej: śmierć Marka Jackowskiego i występ Natalii Sikory na festiwalu w Opolu.
Marek Jackowski to cała epoka w historii naszej muzyki rozrywkowej. Przede wszystkim ceniłam Go jako lidera grupy Maanam i autora wielu wspaniałych utworów, wykonywanych przez tę kultową dla mnie grupę. Rzadko występował jako solista ale od czasu do czasu dawał wyraz swoim przemyśleniom, jak choćby w najsłynniejszym Jego "songu" pt. Oprócz
Natalia Sikora wygrała SuperDebiuty na tegorocznym festiwalu opolskim. a wcześniej ostatnią edycję "Voice of Poland". W Opolu zaśpiewała piosenkę Włodzimierza Wysockiego, nieodżałowanego rosyjskiego barda, zmarłego przedwcześnie przed wielu laty. Zaśpiewała wspaniale, ale ja chciałabym również przypomnieć wersję oryginalną. Więc oto dla Was: Włodzimierz Wysocki "Konie"
Kochana Genevieve, sprawiłaś mi prawdziwą muzyczną ucztę. Dobrze znam te utwory, ale wspaniale było je znowu usłyszeć. Wzruszyłam się, "Oprócz błękitnego nieba", to utwór którego słuchałam jako nastolatka, śpiewałam wędrując z plecakiem po Tatrach.. powróciły wspomnienia i rozkleiłam się, a rozklejanie się jest ostatnio moją specjalnością. Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana Dominiko:-) Ja też się wzruszam przy mej ukochanej muzyce, zwłaszcza tej, której słuchałam w młodości. Ech...tylu moich idoli już odeszło...Żal wielki, że wszystko, co kochaliśmy przemija tak nieubłaganie. Chciałoby się zatrzymać czas...Ściskam Cię i posyłam buziaka:-)
UsuńUwielbiam piosenki Wysockiego.Są niepowtarzalne i dzisiaj mało kto tak śpiewa. Czyżbyś i Ty mieszkała w Pyrkowie?Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj miło:))) Tak, mieszkam w Wielkopolsce, ale pochodzę z Pomorza. Studiowałam w Poznaniu, moje dzieci też, można więc powiedzieć, że jestem już zasiedziałą "pyrką poznańską":)))Dziękuję za wpis i za to, że lubisz piosenki Wysockiego. Ja też je uwielbiam. Pozdrawiam serdecznie:)))
Usuńi ja lubię Wysockiego, mam jego piosenki na czarnych krążkach, takich trzeszczących, z "duszą". Niestety gramofon, stary bardzo, zepsuł się i ponoć, jak stwierdził fachowiec, nie da się go naprawić. Szkoda...
OdpowiedzUsuńCieszę się latem, trwającym festiwalem truskawek i czereśni, słońcem i jasnym niebem. Za chwil kilka zacznę wakacje :)
A Jackowskiego też mi żal. Wolałam go od Kory...
Serdeczności zasyłam.
Witaj e-ko, bardzo się cieszę, że do mnie zajrzałaś:))) Ja też bardzo lubię słuchać muzyki z czarnych krążków a mam ich dosyć sporo. Niestety, nasz stary gramofon też się popsuł, jednak kiedyś na bazarze mąż wypatrzył całkiem sprawny adapter i kupił go za niewielkie pieniądze. Odtąd możemy bez przeszkód słuchać muzyki z dawnych lat. Pozdrawiam serdecznie:)))
UsuńWysocki, jak zawsze, na czasie, a syn najpewniej nawet nie wiem, jak wielkiego szczęścia zażywa...:) Progenitury zatem nieustająco powinszować:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Bóg zapłać Wachmistrzu:-) Cieszę się, że syn może realizować swoje pasje a jeszcze mu za to płacą. Doprawdy...nie ma większego szczęścia. Pozdrawiam gorąco, choć dzień zimny i deszczowy:-)
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńKonie w galopie, to jeden z piękniejszych widoków :)
Pozdrawiam mile :)
Zgadzam się...obrazy z motywem galopujących koni należą do moich ulubionych:))) Pozdrawiam serdecznie:-)
UsuńOdwiedziny dzieci to wielka radość dla rodziców. Ja też się cieszę, że moje dzieci nie musiały wyjeżdżać z kraju. Chociaż młodszy syn przez pół roku był w Edynburgu i tam pracował, ale na szczęście wrócił.
OdpowiedzUsuńA Wysocki Wielki jest - uwielbiam wszystko co śpiewał.
Serdeczności pozostawiam.
Patrzę na moich znajomych, których dzieci powyjeżdżały do Anglii, Szkocji, Irlandii a nawet Islandii i wiem, że choć cieszą się z ich dobrobytu, to w głębi duszy chcieliby mieć ich blisko siebie. I myślę sobie wtedy, iż jestem szczęściarą...Pozdrawiam Cię Stokrotko:-)
UsuńMile spędzony czas... :)
OdpowiedzUsuńTak, mile...choć pod skórą zalągł się jakiś niepokój...Dobrego dnia:-)
Usuńkonie w pędzie, konie galopujące, konie wolne... wszystko przemija nawet ich pęd, one pobiegną dalej, kurz pozostanie, kurz opadnie, pojawi się spokój, nawet po chwilowej wibracji końskich kopyt :) muzyka koi, unosi na fali, zabiera w podróż, przynosi obfite dary... niech dla Ciebie jak najwięcej skapnie :) cudnego piątku! ślę uśmiechy czekoladowe :)
OdpowiedzUsuńWitaj Agnieszko:-) To prawda...wszystko przemija. Słucham muzyki...i przez tę chwilę jestem szczęśliwa...Potem wraca codzienność...nie zawsze łatwa...aż do następnej chwili szczęścia:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i również życzę przyjemnego wieczoru:-)
Musisz być ważna dla tych swoich wychowanków, że wciąż o tobie pamiętają. Również doceniam podobne oznaki sympatii. Udanego weekendu życzę! :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy ja jestem dla nich ważna, ale oni dla mnie na pewno tak. Tym bardziej cieszy to, że pamiętają:))) Pozdrawiam gorąco:-)
UsuńWysockiego nie słucham,za to M.Jackowski kojarzy mi się świetnie,bo z Maanamem, i to z tych wspaniałych czasów Boskiego Buenos i innych,super hitów...Miło tak wracać do tej muzyki.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam Maanam, zwłaszcza z tego pierwszego okresu. Słucham ich często i stwierdzam, że ta muzyka jest ponadczasowa. Pozdrawiam Cię Reniu:-)
OdpowiedzUsuń