Schronisko w Murowańcu zaskoczyło nas bardzo pozytywnie. Przytulne pokoje, łazienki na piętrze (bez kolejek), ciepłe grzejniki na korytarzach, aby móc wysuszyć sobie ubrania i ręczniki. W Pięciu Stawach nie mieliśmy takich luksusów, zwłaszcza warunki sanitarne były o wiele gorsze(kolejki do prysznica, ciepła woda z kuchni). Wiadomo, że schronisko w górach to nie hotel pięciogwiazdkowy, ale miło, kiedy ktoś pomyśli o zmęczonych i zakurzonych turystach, którzy oprócz kontemplowania urody gór mają również potrzeby natury bardziej przyziemnej.
Wnętrze baru w Schronisku Murowaniec
Panienka z okienka
Ranek przywitał nas pogodą równie piękną, jak w dniach poprzednich. Niebo bezchmurne, temperatura bliska 30 st. -warunki do wędrowania idealne a nawet trochę za gorąco.
Celem naszej wędrówki był Czarny Staw Gąsienicowy a stamtąd w zależności od kondycji uczestników - szlak na Zadni Granat.
Droga z Murowańca nad Czarny Staw to jeden z najpiękniejszych i najprzyjemniejszych szlaków w Tatrach. Podejście umiarkowane a widoki naprawdę wspaniałe!
Wędrówka szlakiem do Czarnego Stawu
Po ok. półgodzinnej wędrówce naszym oczom ukazuje się widok wprost nieziemski- jezioro przecudnej urody a nad nim szczyty gór wspaniale odbijające się w czystej, niemal przeźroczystej wodzie.
Czarny Staw Gąsienicowy
Choć byłam tu już dwa razy, to mój zachwyt jest nie mniejszy, niż za pierwszym razem.
Góry pięknie odbijają się w tafli jeziora
Przy pięknej pogodzie brzeg jeziora zamienia się w plażę
Obchodzimy Czarny Staw aby móc w pełni podziwiać jego piękno
Po kilku minutach naszym oczom ukazuje się niewielka ale bardzo urokliwa wyspa
Znad Czarnego Stawu rozchodzą się szlaki na Zawrat, Granaty a także na przełęcz Karb i Kościelec.
Jednak okazuje się, że nie możemy iść dalej całą czwórką (ja z mężem i syn z żoną). Synowa ze względu na bolesne odciski stwierdza, że nie da rady wspinać się wyżej a ja...Niestety okazało się, że moje buty, które już parę lat służyły mi w górach i jak do tej pory sprawdzały się idealnie, tym razem zrobiły mi niemiłą niespodziankę. Po prostu jeden z nich rozkleił się tak, że połowa podeszwy prawie odstawała od reszty. Po krótkiej naradzie zapadła decyzja, że panie podejdą jeszcze trochę a potem wrócą do schroniska a panowie pójdą dalej na Zadni Granat.
Zależało nam na tym, aby ujrzeć Czarny Staw nieco z góry.
Widok na Czarny Staw ze szlaku na Granaty
Tak więc zgodnie z postanowieniem my zawróciłyśmy a panowie poszli wyżej. Jednak ze względu na prognozy, przewidujące gwałtowne burze w Tatrach mieli przykazane, że wraz z pierwszymi czarnymi chmurami na niebie zawrócą i zejdą do schroniska. Póki co nic nie zapowiadało nawałnicy. Pogoda nadal była wspaniała. Ja z synową pomału schodziłyśmy do Murowańca a mąż z synem wspinali się pod górę.
Szlak na Zadni Granat
Z góry widok na Czarny Staw był jeszcze piękniejszy
Mały wodospad przy szlaku na Zadni
Zmarzły Staw
Do szczytu już niedaleko
Niestety, jak to w górach...pogoda potrafi zmienić się w mgnieniu oka. Tak jak zapowiadali synoptycy, nad Tatry nadciągnęły czarne chmury.
Kiedy w górach nadciąga burza, najlepiej jest jak najprędzej zejść do schroniska
Nasi panowie dotarli do Murowańca, kiedy już porządnie grzmiało i zaczął padać deszcz.
Do wieczora obserwowaliśmy z tarasu schroniska to groźne w górach zjawisko, jednak teraz mogliśmy się czuć bezpiecznie.
Następnego dnia rano schodziliśmy z Murowańca do Zakopanego. Martwiłam się o to, jak dam radę zejść z rozklejonym butem. Poszłam po radę do pani z recepcji a ta skierowała mnie do baru, gdzie mogłam kupić klej-kropelkę. Mąż dzielnie się spisał, gdyż tak dokładnie przykleił podeszwę, iż mogłam spokojnie dojść do celu. Wielki ukłon należy się również obsłudze schroniska, która pomyślała o takich przypadkach, jak mój.
W drodze powrotnej podziwialiśmy wspaniałe, poranne mgły nad Doliną Gąsienicową.
Widok na pożegnanie-w dali prześwituje zielony dach Schroniska Murowaniec
piekne zdjecia...dopelniaja opowiesci ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję...jednak zdjęcia też w pełni nie oddają widoków "na żywo":)))
UsuńKochana Genevieve, piękna wyprawa! Po przeczytaniu tytułu myślałam, że "kropelka" to kropelka jakiejś wody mineralnej pod tą własnie nazwą i że dosłownie uratowała Ci życie.. Cieszę się że wycieczka była udana, choć z przygodami :--) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ten tytuł...to był żart. Ale z drugiej strony naprawdę miałbym bardzo poważny kłopot z zejściem do Zakopanego bez butów:)))Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale mam nauczkę, aby w przyszłości bardziej uważnie pakować plecak-zarówno klej jak i druga para butów pozostała na dole w Zakopanem. Ściskam Cię kochana Dominiko i życzę dużo słoneczka w te ostatnie dni sierpnia:-)
UsuńGratuluję wspaniałej wycieczki!!! I zazdroszczę, okropnie zazdroszczę, chociaż niedawno jak wiesz też byłam w Tatrach i poczułam ich ogrom, piękno i niebezpieczeństwo. Ale na Granaty nigdy się nie wybierałam. A teraz to już nie planuję nawet!
OdpowiedzUsuńSerdeczności pozostawiam.
Niestety, ja też pomału stwierdzam, że siły już nie te, co kiedyś i coraz trudniej wdrapać się na jakąś poważniejszą górę. Jednak tłumaczę sobie, że nie chodzi o wyczyn ale o samo przebywanie w tym pięknym otoczeniu. Pozdrawiam serdecznie:)))
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, cudowne na wyprawę i wypoczynek :)
Pozdrawiam mile z uśmiechem :)
Witaj Morgano:))) To prawda, Tatry to wymarzone miejsce na wypoczynek, zwłaszcza kiedy wyjdzie się na mniej uczęszczane szlaki. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:-)
UsuńTakie wakacje powinien mieć raz w roku każdy :) I zgadzam się z Tobą, że gorąca woda i ciepłe grzejniki nawet latem to w górach coś co turystom pozwoli odpocząć po wędrówce.
OdpowiedzUsuńKiedy jest piękna pogoda, to nie ma takiego problemu. Jednak w górach często zdarzają się deszcze i wówczas zmoknięty turysta naprawdę ma problem, jak "wyschnąć" do następnego dnia i wyruszyć spokojnie w trasę. Tak więc tego typu rozwiązania w schroniskach są bardzo przydatne. Pozdrawiam dziś nieco jesiennie:)))
UsuńPiękna wyprawa!!
OdpowiedzUsuńPamiętam,kiedy pierwszy raz zobaczyłam Czarny Staw Gąsienicowy...szczęka mi opadła-dosłownie,zaniemówiłam i...rozpłakałam się.Ze wzruszenia,tak pięknie było.
Miałam podobne odczucia...takie cuda natury potrafią wzruszyć! Pozdrawiam Cię Reniu:-)
UsuńBóg Zapłać za możność udziału w tej wycieczce:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Cieszę się ogromnie, iż mogłam podzielić się z Waszmością swymi wakacyjnymi przeżyciami:)))
UsuńZdjęcia są tak piękne, że nadają się na pocztówki. Warto z tobą wędrować! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam gorąco:)))
OdpowiedzUsuń:)
Usuń:)))
UsuńDziękuję za piękną relację, przypomniałam jak jeszcze niedawno tam byłam i zachwycałam się górami. Bardzo ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Alinko:))) Przyznam się, że choć dopiero co wróciłam z gór to już za nimi tęsknię. Pozdrawiam Cię gorąco:-)
OdpowiedzUsuńW sobotę byłam na Szpiglasowym,cudnie było,mogłabym tak codziennie sobie wędrować...Ech,a tu szara rzeczywistość...
OdpowiedzUsuńSuper! Fajnie jest wędrować po górach...to wspaniały relaks:))) Niestety, rzeczywistość jest taka, że nie co dzień można sobie na to pozwolić...
OdpowiedzUsuń